Historia Jill

Historia Jill
Gdy zobaczyłem moja siostre Jill, w sali przylotów na Hartsfield International Airport w
Atlancie, od razu wiedziałem, ze cos ja trapi. Nigdy nie potrafiła ukryc swoich uczuc i widac było wyraznie cierpi.
Jill przyleciała do Stanów Zjednoczonych z Anglii razem z naszym bratem, którego nie
widziałem od szesnastu lat. W 1972 roku John wyemigrował do Australii, ja natomiast
dwanascie lat pózniej przeniosłem sie do Ameryki. Jill jako jedyna z rodzenstwa została w Anglii. John własnie wracał do domu a wizyta w Atlancie stanowiła ostatni etap jego
podróy. Jill towarzyszyła mu, by go wyprawic do Australii, a przy okazji odwiedzic mnie i moja żone, JoAnne.
Po powitalnych usciskach i pocałunkach, czujac sie nieco niezrecznie, udalismy sie do hotelu. Zarezerwowałem pokoje na jedna noc, bo chcielismy pokazac mojemu rodzenstwu Atlante, zanim wyruszymy na północ, do domu.
Jill skorzystała z pierwszej, nadarzajacej sie okazji, by podjac powana rozmowe.
– Colin, u mnie sprawy nie maja sie dobrze. Chyba sie rozejdziemy z Jeffem.
Chociaż ju wczesniej zauważyłem niepokój mojej siostry, jej słowa mnie zaskoczyły.
Zawsze mi sie wydawało, że ich trwajace od szesciu lat małenstwo jest szczesliwe. Kade z nich miało za soba jeden nieudany zwiazek. Jednak tym razem uczucie, które ich łaczyło, zdawało sie trwałe. Jeff miał troje dzieci z pierwszego małenstwa, Jill -czworo. Tylko jej najmłodszy syn, Paul, mieszkał jeszcze z nimi.
– Co sie dzieje? – spytałem.
– Nie wiem, od czego zaczac. To wszystko jest troche zaskakujace – odparła. – Jeff zachowuje sie dziwacznie, nie moge go dłużej zniesc. Doszło do tego, że przestalismy sie do siebie odzywac. To mnie wykancza. Całkiem sie ode mnie odwrócił, a na dodatek twierdzi, że to moja wina.
– Opowiedz mi o tym – poprosiłem i spojrzałem na Johna, który wzniósł oczy ku niebu.
Mieszkał u Jill przez tydzien, zanim przyleciał do Atlanty. Domysliłem sie, że dosc sie na ten temat nasłuchał.
– Czy pamietasz najstarsza córke Jeffa, Lorraine? -spytała Jill. Przytaknałem. – W zeszłym roku jej maż zginał w wypadku samochodowym. Od tamtej pory Jeffa łacza z córka jakies dziwne stosunki. Czuli sie do niej przez telefon, mówi do niej „kochanie” i spedza długie godziny, szepczac z nia o czyms. Zupełnie jakby byli kochankami, a nie ojcem i córka. Jesli jest zajety, kiedy ona dzwoni, rzuca robote w połowie i biegnie z nia rozmawiac. Zachowuje sie tak samo, jesli nie gorzej, gdy Lorraine do nas przychodzi. Prowadza te tajemnicze, ciche rozmowy, do których nie dopuszczaja nikogo, zwłaszcza mnie. Trudno mi to wytrzymac. Mam wrażenie, że ona stała sie dla niego najważniejsza. Nie potrafie sobie z tym dac rady, czuje sie odtracona i niepotrzebna.
Jill mówiła długo, szczegółowo opisujac dziwna sytuacje w rodzinie, a my z JoAnna
słuchalismy uważnie. Głosno zastanawialismy sie nad przyczyna zachowan Jeffa i staralismy sie wyrazic nasze współczucie. Jak przystało na brata i szwagierke, sugerowalismy jej, jak rozmawiac z meżem i rozważalismy, co można zrobic w tej sytuacji. Również John właczył sie do rozmowy, podajac swój punkt widzenia.
Zachowanie meża Jill, sprzeczne z jego natura, zastanawiało mnie i dziwiło. Jeff, jakiego
znałem, był uczuciowo zwiazany ze swymi córkami i na tyle niepewny siebie by bardzo
potrzebowac ich miłosci i aprobaty, to prawda. Nigdy jednak nie widziałam, by zachowywał sie tak jak to opisała moja siostra. Zawsze był dla niej czuły i troskliwy Prawde mówiac, trudno mi było uwierzyc, że traktuje ja w tak okrutny sposób. Dobrze rozumiałem, dlaczego Jill jest nieszczesliwa. Przekonanie Jeffa, że ona wszystko sobie wymysliła i sama doprowadza sie do szalenstwa nie poprawiało sytuacji.
Do rozmowy wrócilismy nastepnego dnia. Zaczynałem sie domyslac, co sie dzieje miedzy Jill i Jeffem z punktu widzenia Radykalnego Wybaczania, ale postanowiłem na razie o tym nie mówic. Siostra była zbyt przejeta dramatyczna sytuacja i nie potrafiłaby wysłuchac ani zrozumiec tego co do niej mówie.

Radykalne Wybaczanie opiera sie na bardzo szerokiej perspektywie duchowej, której nie znalismy, mieszkajac w Anglii. Wiedzac, że moje rodzenstwo nie ma pojecia o tym procesie, doszedłem do wniosku, że nie nadszedł jeszcze czas, żeby ich zapoznac z ta smiała mysla:

wszystko dzieje sie tak jak powinno, cala sytuacja ma doprowadzic do uzdrowienia Jill

Jednak po drugim dniu nieustannego omawiania problemu postanowiłem zapoznac ich z
zasadami Radykalnego Wybaczania. Wiedziałem, że moja siostra bedzie musiała sie
otworzyc na prawdopodobienstwo istnienia czegos wiecej niż to, co sama dostrzega, że
bedzie musiała uznac ingerencje Boskiej istoty, majaca na celu jej dobro. Jednak Jill tak
bardzo czuła sie ofiara zaistniałej sytuacji, że nie byłem pewny, czy jest gotowa na moja interpretacje zachowan Jeffa, która by ja z tej roli wytraciła.
Tymczasem moja siostra znowu zaczeła powtarzac swoja relacje z poprzedniego dnia.
Postanowiłem wkroczyc do akcji. Ostronie zapytałem:
– Jill, czy byłabys skłonna spojrzec na to z innej strony? Czy potrafisz zaakceptowac zupełnie inna interpretacje swojej sytuacji?
Spojrzała na mnie pytajaco, jakby myslała: „A czy w ogóle mona to inaczej rozumiec? Jest, jak jest!”. Kiedys pomogłem jej rozwiazac jakis uczuciowy problem, miała wiec do mnie dosc zaufania, by powiedziec:
– No, chyba tak. O co Ci chodzi?
Na to tylko czekałem.
– To, co teraz powiem, może ci sie wydac dziwne, ale postaraj sie nic nie mówic, dopóki nie skoncze. Po prostu spróbuj założyc, że to, co mówie, jest prawdziwe, i zastanów sie, czy przypadkiem nie mam racji.
John bardzo sie starał uwanie słuchac Jill, ale nieustanne rozmowy o Jeffie strasznie go
znudziły. W gruncie rzeczy całkiem sie z nich wyłaczył. Jednak, gdy usłyszał moje słowa, ożywił sie i znowu zaczał słuchac.
– Twoja opowiesc jest z pewnoscia prawdziwa – zaczałem. – Nie mam najmniejszej
watpliwosci, że sprawy tocza sie tak, jak mówisz. Poza tym przez ostatnie trzy tygodnie John był swiadkiem wielu z tych zdarzen i wszystko potwierdza, prawda John? – zwróciłem sie do brata.
– Jak najbardziej – powiedział. – Widziałem to i szczerze mówiac, czułem sie dziwnie w domu Jill.
– To mnie nie zaskakuje – odparłem. – Jill, chciałbym, żebys wiedziała, że nie lekceważe ani nie neguje twojej opowiesci. Jestem przekonany, że było tak, jak mówisz. Pozwól jednak, że zasugeruje ci, jaki podtekst może miec ta sytuacja.
– Co to znaczy „podtekst”? – zapytała Jill podejrzliwie.
– Na ogół uważamy, że poza otaczajacym nas swiatem nie ma innej rzeczywistosci. To
zupełnie naturalne – wyjasniłem. – Ale może jest cos wiecej? Cos, czego nie dostrzegamy, bo nasze piec zmysłów nie zostało przystosowane do tego zadania. Nie znaczy to jednak, że tego nie ma. Wezmy twoja sytuacje. Ty i Jeff macie problem. A może pod nim dzieje sie cos duchowego, w czym uczestnicza ci sami ludzie i te same zdarzenia, ale co ma całkiem inne znaczenie? A jesli wasze dusze wykonuja ten sam taniec, lecz kada do zupełnie innej muzyki? A jesli ten taniec ma was uzdrowic? Może warto spojrzec na to jak na okazje do uleczenia
i rozwoju? To byłaby całkiem inna interpretacja, nie sadzisz?
Moje rodzenstwo spojrzało na mnie, jakbym mówił w obcym jezyku. Postanowiłem dac sobie spokój z wyjasnieniami i od razu przejsc do rzeczy.
– Jill, przypomnij sobie ostatnie trzy miesiace – powiedziałem. – Co czułas, widzac
zachowanie Jeffa wobec córki?
– Głównie gniew – odparła. – Frustracje – dodała, a po dłuszej chwili: – I smutek. Naprawde było mi smutno. – Łzy napłyneły jej do oczu. – Czuje sie taka samotna i niekochana – powiedziała i zaczeła cicho łkac. – Nie byłoby tak zle, gdybym wiedziała,   że Jeff nie potrafi okazywac uczuc, ale przecież potrafi, tylko że okazuje je córce!
Ostatnie słowa wypowiedziała gwałtownie i z wsciekłoscia, a potem rozpłakała sie, pierwszy raz od przyjazdu. Ju przedtem uroniła kilka łez, jednak nie pozwoliła sobie na prawdziwy płacz. Nareszcie sie rozluzniła. Cieszyłem sie, że zdołała tak szybko dotrzec do swoich uczuc.
Mineło całe dziesiec minut, zanim przestała płakac. Czułem, że teraz może zaczac mówic.
Zapytałem wiec:
– Jill, czy pamietasz, żebys tak sie czuła, bedac mała dziewczynka?
Bez najmniejszego wahania przytakneła. Nie od razu chciała powiedziec, kiedy to było, wiec poprosiłem ja, by to wyjasniła. Przez chwile milczała.
– Tata te mnie nie kochał! – wykrztusiła wreszcie i znowu zaczeła płakac. – Tak chciałam, żeby mnie kochał. Myslałam, że nikogo nie potrafi darzyc uczuciem! A potem pojawiła sie twoja córka, Colin. I on ja kochał. Dlaczego, do cholery, mnie nie mógł pokochac?! – Wykrzykujac te słowa, uderzyła piescia w stół, po czym rozszlochała sie rozpaczliwie.
Jill mówiła o mojej najstarszej córce, Lorraine. Przypadkowo ona i najstarsza córka Jeffa
nosza to samo imie.
Płacz pomógł Jill. Łzy przyniosły ulge i prawdopodobnie stały sie dla niej punktem
zwrotnym. Pomyslałem, że prawdziwy przełom może byc już blisko. Musiałem kontynuowac.
– Opowiedz mi o tym incydencie z moja córka i tata – poprosiłem.
– Dobrze – odparła Jill, uspokajajac sie. – Zawsze czułam, że tata mnie nie kocha,          i szalenczo pragnełam jego miłosci. Nigdy mnie nie wział za reke, nie posadził na kolanach. Zawsze wydawało mi sie, że to moja wina. Kiedy byłam starsza, mama powiedziała mi, że według niej tata nie potrafi kochac nikogo, nawet jej. Wtedy pogodziłam sie z tym do pewnego stopnia. Wytłumaczyłam sobie, że skoro nie jest zdolny do miłosci, to nie jest to moja wina.
Naprawde nikogo nie kochał. Ledwo zauważał moje dzieci, a swoje wnuki, a jeszcze mniej innych ludzi czy obce dzieci. Nie był złym ojcem. Po prostu nie umiał kochac. Było mi go żal.
Znowu sie rozpłakała, tym razem, nie starajac sie powstrzymac łez. Wiedziałem, co miała na mysli, mówiac tak o ojcu. Był dobrym, łagodnym człowiekiem, ale bardzo cichym i zamknietym w sobie. Najczesciej zdawał sie emocjonalnie niedostepny dla nikogo.
Kiedy Jill sie opanowała, ponownie podjeła watek.
– Pamietam szczególnie jeden dzien u ciebie w domu. Twoja córka, Lorraine, miała wtedy cztery czy piec lat. Rodzice przyjechali z Leicester i wszyscy udalismy sie do ciebie. Zobaczyłam, jak Lorraine bierze tate za reke i mówi: „Chodz, dziadku, pokae ci ogród i moje kwiaty”. Był niczym plastelina w jej dłoniach. Oprowadziła go po całym ogrodzie i mówiła, mówiła, mówiła, pokazujac mu swoje kwiaty. Oczarowała go. Przez cały czas obserwowałam ich przez okno. Kiedy wrócili, posadził ja sobie na kolanach i bawił sie z nia wesoło. Nigdy go takim nie widziałam. Byłam załamana. Wiec on jednak umie kochac! Jesli potrafi darzyc uczuciem Lorraine, to dlaczego nie mnie?
Ostatnie słowa wypowiedziała szeptem, z alem i smutkiem powstrzymywanym przez tyle lat.
Doszedłem do wniosku, że na razie dosc już dokonalismy, i zaproponowałem, że zrobie
herbate. (Co u licha! W koncu jestesmy Anglikami! Zawsze robimy herbate, bez wzgledu na sytuacje!).
Interpretujac historie Jill z punktu widzenia Radykalnego Wybaczania, z łatwoscia
zrozumiałem, że dziwne zachowanie Jeffa podswiadomie miało pomóc mojej siostrze w
uzdrowieniu jej zwiazków z ojcem. Gdyby mogła to dostrzec i zauwayc doskonałosc w
postepowaniu Jeffa, wyleczyłaby sie z bólu, a maż z pewnoscia przestałby sie dziwnie
zachowywac. Jednak nie bardzo wiedziałem, jak wyjasnic to Jill na tym etapie. Na szczescie nie musiałem, bo sama zauwayła oczywisty zwiazek miedzy tymi dwoma zdarzeniami.
Pózniej tego samego dnia moja siostra spytała:
– Colin, czy to nie dziwne, że obie dziewczyny, córka Jeffa i twoja, maja to samo imie?
Uswiadomiłam sobie te, że obie sa pierworodne i obie maja jasne włosy. Czy to nie dziwny zbieg okolicznosci? Sadzisz, że jest w tym jakis sens?
Zasmiałem sie i odparłem:
– Oczywiscie, to klucz do zrozumienia całej sytuacji. Spojrzała na mnie ostro.
– Co chcesz przez to powiedziec?
– Sama sie domysl – odparłem. – Jakie inne podobienstwa widzisz miedzy zdarzeniem z tata i moja Lorraine a twoim dzisiejszym położeniem?
– Hm. Obie dziewczyny maja to samo imie. I obie dostaja to, czego ja nie dostaje od
meczyzn.
– Co to jest? – zapytałem.
– Miłosc – wyszeptała.
– No i…? – podpowiedziałem łagodnie.
– Wyglada na to, że twoja Lorraine potrafiła zdobyc miłosc taty, a ja nie. Równie córka Jeffa dostaje tyle miłosci od swego ojca, ile zapragnie, ale moim kosztem. O mój Boe! –
wykrzykneła. Cos zaczynało do niej docierac. – Ale dlaczego? Nie rozumiem. To troche
przerażajace! Co sie, u diabła, dzieje? – pytała przestraszona.
Nadeszła chwila, by wszystko jej wyjasnic.
– Słuchaj, Jill. Zaraz ci to wytłumacze. Masz doskonały dowód, że pod dramatem, który
nazywamy życiem, kryje sie całkiem inna rzeczywistosc. Uwierz mi, nie ma sie czego bac.
Kiedy zobaczysz, jak to działa, bedziesz bardziej ufna, poczujesz sie bezpieczniej i
spokojniej, niż kiedykolwiek wydawało ci sie możliwe. Zdasz sobie sprawe jak dobrze nas wspiera Wszechswiat albo Bóg, jakkolwiek to nazwiesz. Czyni to w kadej chwili, każdego dnia chociaż sytuacja może sie czasem wydawac bardzo trudna Z duchowego punktu widzenia – ciagnałem – nasz dyskomfort w jakiejs sytuacji jest sygnałem, że działamy niezgodnie z duchowym prawem i własnie mamy okazje cos poprawiż. Może chodzic o jakis głeboki ból albo szkodliwe przekonanie, które nie pozwala nam życ w zgodzie z soba samym.
Nieczesto patrzymy na to z tej perspektywy. Osądzamy raczej sytuacje i obwiniamy innych za to, co sie dzieje, a takie podejscie nie pozwala nam odebrac i zrozumiec przesłania i zagradza nam droge do uzdrowienia Jesli nie uleczymy tego, co uleczenia wymaga, bedziemy odczuwac jeszcze wiekszy dyskomfort, a wreszcie zostaniemy wrecz zmuszeni do zadania sobie pytania: „Co sie dzieje? . Czasami przesłanie musi stac sie bardzo głosne lub bol niezwykle silny, zanim zwrócimy na nie uwage. Zagrażajaca życiu choroba to bardzo wyrazne przesłanie. A przecie niektórzy ludzie nawet w obliczu smierci nie widza zwiazku miedzy zdarzeniami w ich życiu a okazja do uzdrowienia, która one im daja. – Umilkłem na chwile
– Jesli o ciebie chodzi – znów podjałem – to na uleczenie czeka twój ból zwiazany z ojcem, który nigdy nie okazał ci miłosci. Takie jest własnie zródło twoich dzisiejszych odczuc. Ten ból pojawiał sie już w różnych sytuacjach, ale ponieważ go nie rozpoznałas, nigdy sie od niego nie uwolniłas. Dlatego kolejna okazja do przyjrzenia sie mu i do wyzwolenia sie od niego jest darem.
– Darem? – zdumiała sie Jill. – Chcesz powiedziec, że to dar, ponieważ jest w nim ukryte
przesłanie dla mnie? Takie, które mogłam już dawno otrzymac, gdybym umiała je zrozumiec?
– Tak – powiedziałem. – Gdybys je dostrzegła wczesniej, twoje cierpienie byłoby mniejsze i nie przeywałabys tego, co przezywasz dzisiaj. Ale to nieważne. Dobrze, że rozumiesz to teraz. Nie bedziesz musiała zapasc na smiertelna chorobe, by to zrozumiec, jak wielu innych.
Własnie zaczynasz pojmowac owo przesłanie i wyzwalac sie od bólu. Pozwól, że ci wyjasnie, co sie stało i jak wpłyneło to na twoje dotychczasowe życie – dodałem.
Chciałem, by jasno zrozumiała swa sytuacje.
– W dziecinstwie czułas sie opuszczona i niekochana przez tate. To bardzo niebezpieczne uczucie dla dziewczynki, bo do jej rozwoju konieczne jest poczucie, że jest kochana przez ojca. A poniewa ty takiego poczucia nie miałas, doszłas do wniosku, że sama jestes temu winna. Uznałas, że nie jestes godna miłosci, że nie jestes dosc dobra. To przekonanie zakorzeniło sie głeboko w twojej podswiadomosci i pózniej zaczeło wpływac na twoje stosunki z innymi ludzmi. Inaczej mówiac, odzwierciedlajac twoje podswiadome przekonanie, że nie jestes dosc dobra, życie stwarzało ci sytuacje, w których mogłas sie o tym przekonac. Życie zawsze potwierdza nasze przekonania. W dziecinstwie ból wynikajacy z faktu, że tata nie okazywał ci miłosci, był zbyt silny, stłumiłas wiec jego czesc, a reszte wymazałas ze swiadomosci. Kiedy tłumisz jakies uczucia, nadal wiesz, że je masz, lecz odsuwasz je od siebie. Natomiast uczucia wymazane z pamieci „zakopujemy” na ogół tak głeboko w podswiadomosci, że przestajemy sobie z nich zdawac sprawe.
– Póniej odkryłas – mówiłem dalej – że twój ojciec nie potrafi kochac nikogo,
zrehabilitowałas sie wiec troche we własnych oczach i zaczełas pozbywac bólu, wywołanego brakiem jego miłosci. Prawdopodobnie uwolniłas czesc stłumionego bólu oraz w pewnym stopniu zrewidowałas przekonanie, że jestes niegodna miłosci. Skoro on nie potrafi kochac nikogo, byc może to nie twoja wina, że ciebie nie kocha. A potem przyszło odkrycie, które wtraciło cie ponownie w rozpacz. Kiedy zauważyłas, że ojciec kocha moja Lorraine, powróciło pierwotne przekonanie. Powiedziałas sobie: „Mój ojciec potrafi kochac, ale nie mnie. To wyraznie moja wina. Nie jestem dosc dobra dla niego i nigdy nie bede dosc dobra dla adnego meczyzny.
– Ale jak do tego doszło? – przerwała Jill. – Nie potrafie zrozumiec, w jaki sposób
przekonałam siebie, że nie jestem dosc dobra.
– Jak wygladało twoje małżenstwo z Henrym twoim pierwszym meżem? – zapytałem. Jill była jego ona przez pietnascie lat. Mieli czworo dzieci.
– Niezle w wielu sprawach, ale on był taki niewierny Ciagle romansował z innymi kobietami, nienawidziłam go za to. No własnie. Uważałas go za drania, a siebie za ofiare Tymczasem sciagnełas go do swojego życia, bo w gruncie rzeczy wiedziałas, że potwierdzi twoje przekonanie, że nie jestes dosc dobra. Jego niewiernosc utwierdzała cie tylko w słusznosci osadu własnej osoby.
– Chcesz powiedziec, że Henry czynił mi przysługe?! No nie tego ju za wiele! – powiedziała ze smiechem ale czułem, że jest zła.
-Przecież utwierdzał cie w twoim przekonaniu-odparłem. – Tak bardzo nie byłas dosc dobra, że ciagle szukał innych kobiet, by uzupełnic twoje braki. Gdyby potraktował cie jako osobe, której nic nie brakuje, i był ci wiemy, stworzyłabys sobie inny problem, by dowiesc, że masz racje. I na odwrót, gdybys z czasem zmieniła swoje przekonanie, uwalniajac sie od pierwotnego bólu wywołanego przez twego ojca, i gdybys uwierzyła, że jestes dosc dobra, Henry przestałby sie umawiac z twoimi przyjaciółkami. A nawet gdyby nie przestał, ty odeszłabys od niego i znalazłabys sobie kogos, kto traktowałby cie jak osobe wystarczajaco dobra. Swoja rzeczywistosc tworzymy zawsze zgodnie z własnymi przekonaniami. Jesli chcesz je poznac, przyjrzyj sie temu, co masz w życiu. Życie zawsze odzwierciedla nasze przekonania.
Jill wydawała sie nieco skonsternowana, postanowiłem wiec powtórzyc to, co ju raz
powiedziałem.
– Za kadym razem, gdy Henry cie oszukiwał, dawał ci okazje do uwolnienia sie od bólu
zwiazanego z brakiem miłosci ojca. Umacniał twoje przekonanie, że nigdy nie bedziesz dosc dobra dla żadnego meżczyzny. Na poczatku raniło cie to tak bardzo, że miałas okazje dotrzec do tego podstawowego bólu i zrozumiec swój system przekonan na własny temat. Te pierwsze akty zdrady były pierwsza szansa na wprowadzenie w życie zasad Radykalnego Wybaczania i na uzdrowienie, ale ty jej nie dostrzegłas. Coraz bardziej obciażałas meża wina, a z siebie robiłas ofiare, co uniemoliwiało uleczenie.
– Co rozumiesz przez „wybaczanie”? – zapytała Jill, nadal zbulwersowana. – Chcesz
powiedziec, że powinnam mu wybaczyc, że uwiódł moja najlepsza przyjaciółke, a potem każda kobiete, która mu na to pozwoliła?
– Chce powiedziec, że wtedy dawał ci okazje do rozpoznania dreczacego cie bólu i do
zrozumienia, jak niektóre przekonania kieruja twoim życiem. Tym samym dawał ci okazje do zmiany twego przekonania i uwolnienia sie od bólu. To nazywam wybaczaniem. Czy rozumiesz, dlaczego twój maż na nie zasługuje, Jill?
– Chyba tak – odparła – Henry odzwierciedlał moje przekonanie, które powstało dlatego, że czułam sie niekochana przez ojca. Pokazywał mi, że uwaam, i nie jestem dosc dobra. Czy tak?
– Tak. I ponieważ dawał ci te okazje, jest godny uznania bardziej, niż teraz ci sie wydaje. Nie mamy sposobu żeby sie dowiedziec, czy on przestałby uwodzic kobiety gdybys ty rozwiazała swój problem z tata, czy też ty bys od niego odeszła. W obu wypadkach dobrze by ci sie przysłuył. W tym znaczeniu zasługuje nie tylko na twoje wybaczenie, ale wrecz na wdziecznosc. I wiesz co? To nie jego wina, że nie zrozumiałas ukrytego znaczenia jego postepowania. Trudno ci zaakceptowac mysl, że twój pierwszy maż starał sie przekazac ci wielki dar, wiem o tym Nie tak nas uczono myslec. Nie mówi sie nam, bysmy przygladali sie zdarzeniom i komentowali: „Popatrzcie tylko, stworzyłem w swoim yciu! Czy to nie ciekawe?”. Uczy sie nas natomiast osadzac, potepiac, oskarac, grac role ofiary i mscic sie.
Nikt nam równie nie mówi, że naszym życiem kieruja inne siły niż swiadomosc, a przecież tak własnie jest. W rzeczywistosci to dusza Henry’ego próbowała ci pomoc w uzdrowieniu.
Twój pierwszy maż poddawał sie swemu uzalenieniu od seksu, ale jego dusza, we
współpracy z twoja, postanowiła te jego słabosc wykorzystac do twojego duchowego
rozwoju. Uznanie tego faktu to podstawowa zasada Radykalnego Wybaczania, którego celem jest dostrzec prawde za pozorami i zrozumiec, że owa prawda zawsze jest miłosc.
Czułem, że rozmowa o obecnej sytuacji pomoże Jill dokładnie zrozumiec opisane przeze
mnie zasady.
– Przyjrzyjmy sie teraz Jeffowi – zaproponowałem -i zobaczmy, jak to, co powiedziałem, ma sie do twojego aktualnego zwiazku. Na poczatku Jeff bardzo cie kochał. Swiata poza toba nie widział, zabiegał o twoje wzgledy i dużo z toba rozmawiał. Pozornie życie z nim było wspaniałe. Pamietaj jednak, że to nie pasowało do twoich wyobrażen o sobie samej. Zgodnie z twoim najgłebszym przekonaniem, żaden meczyzna, nie powinien okazywac ci tyle miłosci. Nie jestes dosc dobra, pamietasz?
Jill przytakneła, ale widziałem, że wcia ma watpliwosci.
– Twoja dusza wie, że musisz sie pozbyc tego przekonania, dogaduje sie wiec z dusza Jeffa, by jakos ci to uswiadomic. Pozornie Jeff zaczyna zachowywac sie dziwnie i zupełnie inaczej niż zwykle. Na dodatek kocha inna Lorraine, wywołujac w tobie takie same przeycia jak ojciec wiele lat wstecz. Przesladuje cie bez litosci, a ty czujesz sie bezbronna ofiara. Czy tak w przyblieniu opisałabys swoja dzisiejsza sytuacje?
– Chyba tak – powiedziała Jill cicho. Zmarszczyła czoło, starajac sie zatrzymac w umysle
nowy obraz swych doswiadczen.
– No i znowu musisz dokonac wyboru. Albo sie uleczysz i rozwiniesz, albo bedziesz miała racje – powiedziałem z usmiechem. – Dokonujac takiego wyboru, jakiego zwykle dokonuje wiekszosc ludzi, bedziesz ofiara, a Jeff katem, co z kolei da ci poczucie, że masz racje. Nie ma watpliwosci, że jego zachowanie jest okrutne i nierozsadne. Wiele kobiet poparłoby cie, gdybys podjeła stanowcze działania przeciw swemu meowi. Czy wiekszosc twoich przyjaciółek nie doradza ci, żebys od niego odeszła?
– Tak – przyznała. – Wszyscy uważaja, że powinnam sie rozwiesc, jesli Jeff sie nie zmieni. W gruncie rzeczy spodziewałam sie, że i ty tak powiesz. – W jej głosie zabrzmiało rozczarowanie.
– Kilka lat temu tak bym prawdopodobnie zrobił – odparłem ze smiechem – jednak kiedy
poznałem duchowe zasady Radykalnego Wybaczania, moje spojrzenie na takie sytuacje
całkowicie sie zmieniło, jak sama widzisz.
Usmiechnałem sie z przymusem, patrzac na Johna. Odpowiedział usmiechem, ale nic nie odrzekł.
– Tak wiec, jak sie pewnie domyslasz – ciagnałem – drugi wybór polega na zrozumieniu, że pod przykrywka zdarzen dzieje sie cos bardziej znaczacego, co może ci naprawde pomóc.
Drugi wybór polega na zaakceptowaniu faktu, że w zachowaniu Jeffa ukryte może byc
przesłanie, znaczenie czy zamiar i że ta sytuacja jest darem dla ciebie.
Jill pomyslała przez chwile, po czym powiedziała:
– Zachowanie Jeffa jest tak dziwaczne, że trudno bedzie znalezc jakies sensowne wyjasnienie.
Może cos sie pod tym kryje, czego nie widze. Przypuszczam, że jest podobnie jak z Henrym, ale nie potrafie odniesc tego do Jeffa, bo na razie nie moge sie w tym wszystkim odnalezc i nie dostrzegam nic poza bezposrednimi zdarzeniami.
– Nic nie szkodzi – uspokoiłem ja. – Wcale nie musisz tego problemu rozwiazywac od razu. Już sama chec zrozumienia, że dzieje sie cos wiecej niż to, co widzisz, jest ogromnym krokiem naprzód. W gruncie rzeczy twoja gotowosc spojrzenia na swoje położenie pod innym katem to klucz do uzdrowienia. W dziewiecdziesieciu procentach zależy ono od tego, czy dopuscisz do siebie mysl, że twoja kochajaca dusza stworzyła dana sytuacje specjalnie dla ciebie. Gdy to zrobisz, oddajesz sie Bogu we władanie, a on zajmuje sie pozostałymi dziesiecioma procentami. Jesli potrafisz naprawde zrozumiec, że Bóg rozwiaże twój problem, gdy sie z nim do Niego zwrócisz, jesli poddasz sie tej mysli, nie bedziesz musiała ju nic wiecej robic. Twoja sytuacja zmieni sie na lepsze i zostaniesz uzdrowiona zupełnie automatycznie. Zanim jednak wykonasz ten krok, możesz zrobic cos, co od razu pozwoli ci spojrzec inaczej na te sprawe. Możesz racjonalnie oddzielic rzeczywistosc od fikcji, czyli uznac, że twoje przekonanie nie ma żadnych faktycznych podstaw, że jest to po prostu twoje wyobrażenie, oparte na kilku zdarzeniach i twojej nadinterpretacji. Wszyscy tak postepujemy:
doswiadczamy czegos, dokonujemy interpretacji tego zdarzenia, a nastepnie łaczymy obie czesci układanki i tworzymy wizje tego, co sie wydarzyło, w znacznym stopniu
nieprawdziwa. Wizja ta staje sie przekonaniem, którego bronimy, jakby było prawda.   A przecież nia nie jest. Jesli chodzi o ciebie, tata rzeczywiscie nigdy cie nie przytulał, nie bawił sie z toba, nie obejmował i nie sadzał na kolanach. Nie zaspokajał twojej potrzeby czułosci.
Takie sa fakty. Na ich podstawie oparłas swoje najwaniejsze załoenie: „Tata mnie nie
kocha”. Czy tak? Jill przytakneła.
– Tymczasem to, że nie zaspokajał twoich potrzeb – mówiłem dalej – wcale nie znaczy,  że cie nie kochał. To twoja interpretacja, a nie prawda. Taty seksualnosc była stłumiona i bliskosc go przerażała, wiemy przecież o tym. Byc może po prostu nie potrafił wyrazic swojej miłosci tak, jak bys chciała. Czy pamietasz ten wspaniały dom dla lalek, który ci zrobił na któras Gwiazdke? Pracował nad nim długie godziny, gdy ty już byłas w łóżku. Może tylko tak potrafił pokazac, że cie kocha. Nie próbuje go usprawiedliwic ani wykazac, że to, co powiedziałas, czy to, co czujesz, jest błedne. Po prostu
staram sie zwrócic ci uwage na fakt, że wszyscy popełniamy bład, biorac swoja interpretacje faktów za rzeczywistosc. Umilkłem na chwile.
– Nastepne twoje założenie – ciagnałem – oparte na faktach i na twojej interpretacji
pierwszego założenia, czyli: „Tata mnie nie kocha”, brzmiało: „To moja wina. Cos musi byc ze mna nie w porzadku”. To jeszcze wieksze kłamstwo niż tamto przekonanie, nie uwaasz? –
Jill przytakneła. – Nic dziwnego, że doszłas do takiego wniosku, ponieważ dzieci na ogół tak mysla. Skoro wydaje sie im, że swiat kreci sie wokół nich, zawsze sadza, że jesli dzieje sie cos niedobrego, jest to ich wina. Tej mysli towarzyszy wielki ból, który dziecko tłumi, chcac go zmniejszyc, co z kolei sprawia, że trudniej mu pozbyc sie owej mysli. W rezultacie, nawet gdy dorosniemy, nie opuszcza nas przekonanie: „To moja wina, cos jest ze mna nie tak”. Za kadym razem, gdy jakas sytuacja przypomina nam o tym cierpieniu lub o zwiazanym z nim przekonaniu, emocjonalnie cofamy sie w czasie i zaczynamy zachowywac sie jak małe dziecko po raz pierwszy odczuwajace ten ból. Tak własnie sie stało, gdy zobaczyłas, że ojciec okazuje miłosc mojej córce. Miałas wtedy dwadziescia siedem lat, ale stałas sie dwuletnia Jill, która czuła sie niekochana i która postepowała zgodnie z tym odczuciem. I nadal tak postepujesz, tyle że tym razem chodzi o twego meża. Twoje zwiazki z meżczyznami oparte sa na pozbawionej realnych podstaw interpretacji dwuletniej dziewczynki. Czy to dostrzegasz?
– Teraz tak – odparła. – Podjełam kilka niemadrych decyzji, opierajac sie na tych
podswiadomych założeniach, prawda?
– Faktycznie, ale zrobiłas tak, bo cierpiałas i byłas zbyt młoda, żeby to rozumiec. Chociaż stłumiłas ból, by sie od niego uwolnic, twoje przekonanie działało cały czas w podswiadomosci.
Wtedy twoja dusza postanowiła stworzyc dramatyczna sytuacje, by ci je unaocznic i dac ci okazje do pozbycia sie go. Przyciagałas do siebie ludzi, którzy sprawiali, że
musiałas bezposrednio stawic czoło swemu cierpieniu i ponownie przeyżc pierwsze
doswiadczenie. To własnie robi Jeff – dodałem. – Oczywiscie nie twierdze, że jest tego
swiadomy. Prawdopodobnie jego własne zachowanie bardziej peszy jego niż ciebie. Pamietaj, że wszystko rozgrywa sie na poziomie dusz. Jego dusza wie o twoim bólu i zdaje sobie sprawe, że nie uwolnisz sie od niego, dopóki jeszcze raz nie przeżyjesz doswiadczenia, które leży u jego podstaw.
– Ojej! – westchneła głeboko Jill. Jej ciało rozluzniło sie po raz pierwszy od chwili, gdy
zaczelismy omawiac jej sytuacje. – To z pewnoscia inny punkt widzenia! Ale wiesz, co?
Czuje sie lżej, tak jakbys mi zdjał cieżar z ramion.
– To dlatego, że podniósł ci sie poziom energii – odparłem. – Wyobraz sobie, ile życiowej siły musiałas zużywac na samo podtrzymywanie pamieci o zdarzeniu miedzy tata i moja córka. A ile energii potrzebowałas, by ukryc zwiazany z nim żal i uraze. Łzy, które wylałas na poczatku naszej rozmowy, pozwoliły ci sie uwolnic od dużej czesci tych uczuc. Na dodatek własnie sie dowiedziałas, że twoje przekonanie było czysta wyobraznia, có to musi byc za ulga! Ponadto dużo energii pochłaniało obwinianie Jeffa i siebie samej, a take podtrzymywanie w sobie swiadomosci ofiary. Sama chec spojrzenia na swój problem z innego punktu widzenia sprawia, że uwalniasz te energie. Nic dziwnego, że czujesz sie lej! – powiedziałem z usmiechem.
– A co by sie stało, gdybym nie zrozumiała tego, co sie dzieje, i po prostu odeszła od Jeffa?
– Twoja dusza wprowadziłaby do twojego życia kogos innego, kto pomógłby ci w
uzdrowieniu – odpowiedziałem szybko. – Ale przecie nie zostawiłas Jeffa, lecz przyjechałas tutaj. Zrozum, ta twoja podróż to nie przypadek. W rym systemie przypadki nie istnieja. Ty, czy raczej twoja dusza, wymysliłas te wizyte u mnie, stworzyłas okazje do zrozumienia, na czym polega cała sprawa z Jeffem. Sprowadziła cie tutaj twoja dusza. A dusza Johna zdecydowała, że jego podró odbedzie sie własnie teraz, bys mogła z nim przyjechac.
– A co z dwiema Lorraine? – spytała Jill. – Jak to sie stało? To musi byc zwykły zbieg
okolicznosci.
– W rym systemie nie ma take zbiegów okolicznosci. Musisz wiedziec, że twoja dusza i
dusze innych ludzi zmówiły sie, by stworzyc te sytuacje, i dostrzegły korzysc płynaca z faktu, że obie zwiazane z nia osoby miały na imie Lorraine. Nie mona sobie wyobrazic bardziej doskonałej podpowiedzi. Trudno przypuszczac, że to nie zostało jakos uzgodnione, nie uwaasz?
-1 co teraz? – spytała Jill. – Czuje sie lepiej, to fakt. Ale co mam zrobic, gdy wróce do domu i zobacze Jeffa?
– W gruncie rzeczy niewiele – odparłem. – Z tego punktu widzenia waniejsze jest, jak ty sie czujesz. Czy rozumiesz, że nie jestes ju ofiara? że Jeff nie jest twoim przesladowca? Czy widzisz, że ta sytuacja odpowiada twoim potrzebom i pragnieniom? Czy czujesz, jak bardzo ten człowiek cie kocha – na poziome dusz, oczywiscie?
– Co chcesz przez to powiedziec? – spytała Jill.
– Jeff był gotów zrobic wszystko, co trzeba, by doprowadzic cie do punktu, z którego bedziesz mogła ponownie przyjrzec sie swojemu przekonaniu i zobaczyc, że jest ono nieprawdziwe. Czy zdajesz sobie sprawe, ile sie zgodził wycierpiec, by ci pomóc? Przecie z natury nie jest okrutnikiem, takie zachowanie musiało mu wiec sprawiac trudnosc. Niewielu meczyzn zrobiłoby dla ciebie to co on, ryzykujac przy tym, że moe cie stracic w wyniku swego działania. Jeff, czy raczej jego dusza, to twój prawdziwy anioł stróż. Kiedy to naprawde zrozumiesz, odczujesz dla niego wdziecznosc! Ponadto przestaniesz wysyłac sygnały, że jestes niegodna miłosci. Zdobedziesz umiejetnosc dopuszczania miłosci do siebie, może po raz pierwszy w życiu. Wybaczysz Jeffowi, poniewa bedzie dla ciebie jasne, że nie stało sie nic złego. Wszystko było doskonałe. Zapewniam cie – ciagnałem – że kiedy tak rozmawiamy, Jeff już sie zmienia i przestaje zachowywac sie dziwacznie. Jego dusza już wie, że mu wybaczyłas i uwolniłas sie od mylnego wyobrażenia o sobie. W miare jak przekształca sie twoja energia, zmienia sie te energia Jeffa. Jestescie połaczeni energiami. Fizyczna odległosc nie ma znaczenia.
Wracajac do jej pytania, powiedziałem: – Nie bedziesz wiec musiała nic robic po powrocie do domu. Wrecz przeciwnie, obiecaj mi, że nic nie zrobisz, gdy wrócisz. Zwłaszcza nie dziel sie z Jeffem swoim nowym spojrzeniem na sytuacje. Chce, żebys zobaczyła, jak wszystko sie zmieni automatycznie dlatego, że inaczej postrzegasz zdarzenia. Ty te sie poczujesz odmieniona -dodałem. -Bedziesz spokojniejsza, bardziej zrównowaona i zrelaksowana.
Twoja nowa swiadomosc bedzie dziwic Jeffa przez chwile. Bedzie potrzebował troche czasu, żeby na nowo odnalezc sie w waszym zwiazku. Moga cie jeszcze czekac trudne chwile, ale wszystko sie ułoy – zakonczyłem z przekonaniem.
Przed odlotem Jill do Anglii omówilismy jeszcze kilka razy jej nowe spojrzenie na sytuacje.
Komus, kto własnie przeżywa emocjonalne problemy, trudno jest zaakceptowac perspektywe Radykalnego Wybaczania. Osiagniecie stanu, w którym może ono zaczac działac, wymaga ogromnego wysiłku i wielu prób. Chcac pomóc siostrze, nauczyłem ja kilku technik oddechowych, które zmniejszaja napiecie i pomagaja zaakceptowac nowe zachowania, i poprosiłem o wypełnienie arkusza Radykalnego Wybaczania. (jedno z narzedzi Radykalnego Wybaczania)
W dniu odlotu Jill była wyraznie zdenerwowana powrotem do sytuacji, która zostawiła za soba. Idac korytarzem do samolotu, odwróciła sie i pomachała mi reka, by pokazac, że jest pewna siebie, ale wiedziałem, że sie boi, czy znowu nie pograży sie w dawnych problemach.
Spotkanie z Jeffem chyba sie udało. Jill poprosiła go, by nie wypytywał, co sie działo, gdy była u mnie. Chciała równie miec kilka dni na ponowne odnalezienie sie w sytuacji. Ale zmiane zauważyła od razu. Jeff był uprzejmy, miły i delikatny – taki, jakiego znała przedtem.
Po kilku dniach Jill powiedziała Jeffowi, że już go o nic nie obwinia i nie chce, by sie
zmieniał, bo zrozumiała, że tylko ona odpowiada za swoje uczucia i że powinna rozwiazywac swoje problemy, nie winiac go za nie. Nie rozwineła tego tematu ani nie starała sie tłumaczyc.
Sprawy układały sie dobrze po powrocie Jill do domu, a zachowanie Jeffa w stosunku do
córki, Lorraine, całkowicie sie zmieniło. Wszystko zdawało sie wracac do normy, jednak
napiecie miedzy Jeffem i Jill trwało. Rzadko te ze soba rozmawiali. Dwa tygodnie pózniej
Jill spojrzała na meża i powiedziała:
– Czuje sie, jakbym straciła przyjaciela.
– Ja też – odparł Jeff.
Po raz pierwszy od wielu miesiecy nawiazali kontakt. Objeli sie i zaczeli płakac.
– Porozmawiajmy – zaproponowała Jill. – Musze ci wyjasnic, czego sie dowiedziałam u Colina w Ameryce. Może wyda ci sie to dziwne, ale chce sie z toba rym podzielic. Nie musisz w to wierzyc. Po prostu mnie wysłuchaj. Zgadzasz sie?
– Oczywiscie – odparł. – Zdaje sobie sprawe, że przytrafiło ci sie tam cos wanego, i chce
wiedziec co. Zmieniłas sie na korzysc. Nie jestes ta sama osoba, która wsiadła z Johnem do samolotu. Opowiedz mi wiec, co sie stało.
Jill mówiła bardzo długo. Starała sie wyjasnic, na czym polega Radykalne Wybaczanie, tak by Jeff mógł to zrozumiec. Czuła sie silna, pewna siebie i swej wiedzy, bezpieczna, z jasnym umysłem.
Jeff, człowiek o praktycznym podejsciu do życia, sceptyczny wobec wszystkiego, czego nie da sie racjonalnie wyjasnic, tym razem nie protestował i uważnie słuchał, co ona mu
proponuje do rozważenia. Stwierdził, że jest otwarty na możliwosc istnienia duchowego
swiata pod codzienna rzeczywistoscia, i dostrzegł pewna logike w koncepcji Radykalnego Wybaczania. Nie zaakceptował jej bez zastrzen, niemniej był gotów słuchac, zastanowic sie i przyznac, jak bardzo Jill sie zmieniła.
Po tej rozmowie obydwoje byli przekonani, że ich miłosc odżyła, a zwiazek ma szanse
przetrwac. Nic sobie nie obiecywali, tylko postanowili czesciej ze soba rozmawiac i
jednoczesnie obserwowac rozwijanie sie ich zwiazku.
A rozwijał sie całkiem dobrze. Jeff nadal zabiegał o wzgledy Lorraine, ale już nie tak bardzo jak przedtem. Jill odkryła natomiast, że jej to nie obchodzi. Nie wywoływało to
adnych emocjonalnych zaburzen ani nie przywoływało jej dawnego przekonania o sobie
samej.
W miesiac po rozmowie o Radykalnym Wybaczaniu dawne zachowanie Jeffa wobec córki
całkowicie ustapiło. Lorraine take przestała dzwonic i odwiedzac ich tak czesto. Zajeła sie własnym życiem. Wszystko powoli wracało do normy, a zwiazek Jeffa i Jill stał sie
pewniejszy i silniejszy niż przedtem. Jeff znowu stał sie łagodnym, wrażliwym meżczyzna, jakim był z natury, Jill nie była tak wymagajaca, a Lorraine czuła sie szczesliwsza.
Jestem pewien, że Jill i Jeff by sie rozeszli, gdyby dusza mojej siostry nie przywiodła jej do Atlanty, by stworzyc okazje do naszej rozmowy. Zgodnie z wielkim schematem swiata, to także byłoby w porzadku. Jill po prostu musiałaby znalezc kogos innego, z kim stworzyłaby dramatyczna sytuacje i kolejna okazje do uzdrowienia. Ale wykorzystała ja rym razem i jej zwiazek z Jeffem przetrwał.
Dzisiaj, wiele lat pózniej, nadal sa razem i stanowia szczesliwe małżenstwo. Nieraz tworza dramatyczne sytuacje w swoim życiu, jak wszyscy, ale teraz ju potrafia dostrzec ich uzdrawiajaca moc i rozwiazywac problemy szybko i z wdziekiem.
Czy ta historia przemówiła do Ciebie?
Czy Twoja jest podobna?
Czy chciałbys uwolnic sie od jej cieżaru i uzdrowic swoje życie?

 

Zapraszam Cie do kontaktu

Pokażę Ci jak na trwale pozbyc się błednych przekonań oraz naucze Cie używac na codzień narzędzi Radykalnego Wybaczania, abyś mógł/a/ odmieniac swoją rzeczywistość i tworzyć Swoje Życie Radosne, Lekkie i Szcześliwe.

 

Ksiażke „Radykalne Wybaczanie” Colina Tippinga możesz zamówic pod adresem: www.metoda-tippinga.pl